Cios kradziony i tempy kontrpunktów, tercetów,
Które też umiał, bo był ze Szkoły Kadetów.
Gdy śmiejąc się fechtował, Rębajło już klęczał,
Objął go za kolana i ze łzami jęczał
Za każdym zwrotem miecza: "Pięknie! Jenerale,
Czyś był konfederatem? pięknie, doskonale!
To sztych Pułaskich! tak się Dzierżanowski składał,
To sztych Sawy! Któż Panu tak rękę układał,
Chyba Maciej Dobrzyński! A to? Jenerale,
Mój wynalazek, dalbóg mój, ja się nie chwalę,
To cięcie znane tylko w Rębajłów zaścianku,
Od mojego imienia zwane cios mopanku;
Któż to Pana nauczył? to jest moje cięcie,
Moje!" - Wstał, Jenerała porwawszy w objęcie.
"Teraz umrę spokojny! jest przecie na świecie
Człowiek, który przytuli moje drogie dziecię;
Bo wszak nad tym od dawna dzień i noc boleję,
Czy po śmierci ten rapier mój nie zerdzewieje!
Otoż nie zerdzewieje! Mój Jaśnie Wielmożny
Jenerale, wybacz mi, porzućcie te rożny,
Niemieckie szpadki, to wstyd szlacheckiemu dziecku
Nosić ten kijek; weźmij szablę po szlachecku!
Oto ten mój Scyzoryk u nóg Twoich składam,
To jest, co najdroższego na świecie posiadam,
Nie miałem nigdy żony, nie miałem dziecięcia,
On był żoną i dzieckiem; z mojego objęcia
Nigdy on nie wychodził; od rana do mroku
Pieściłem go, on w nocy sypiał przy mym boku!
A kiedym się zestarzał, nad łóżkiem na ścianie
Wisiał, jako nad Źydem Boże przykazanie!
Myśliłem zakopać go razem z ręką w grobie,
Lecz znalazłem dziedzica. - Niechaj służy Tobie!"
Jenerał wpół śmiejąc się, a na wpół wzruszony:
"Kolego, rzekł, jeżeli ustąpisz mnie żony
I dziecka, to zostaniesz przez resztę żywota
Bardzo samotny, stary, wdowiec i sierota!
Powiedz, czym ci ten drogi dar mam wynagrodzić
I czym twoje sieroctwo i wdowstwo osłodzić?"
"Czy ja Cybulski? rzecze na to Klucznik z żalem,