lektory on-line

Quo vadis - Henryk Sienkiewicz - Strona 231

Poczucie grozy ścisnęło serca obecnych. Tygellinus był prefektem pretorii i słowa jego miały wprost
znaczenie groźby. Sam Nero zrozumiał to i twarz jego oblekła się bladością.
Wtem wszedł Epafrodyt, wyzwoleniec cezara, z oznajmieniem, że boska Augusta życzy sobie
widzieć Tygellina, albowiem ma u siebie ludzi, których prefekt powinien wysłuchać.
Tygellin skłonił się cezarowi i wyszedł z twarzą spokojną i pogardliwą. Oto, gdy chciano go uderzyć,
pokazał zęby; dał do zrozumienia, kim jest, i znając tchórzostwo Nerona był pewien, że ów władca
świata nigdy nie poważy się podnieść przeciw niemu ręki.
Nero zaś siedział przez chwilę w milczeniu, lecz widząc, że obecni oczekują od niego jakiegoś słowa,
rzekł:
— Wyhodowałem węża na łonie.
Petroniusz wzruszył ramionami, jakby chciał powiedzieć, że takiemu wężowi nietrudno urwać
głowę.
— Co powiesz? Mów, radź! — zawołał Nero ujrzawszy jego ruch. — Tobie jednemu ufam, bo ty
masz więcej rozumu od nich wszystkich i kochasz mnie!
Petroniusz miał już na ustach: „Mianuj mnie prefektem pretorii, a ja wydam ludowi Tygellina i
uspokoję w jednym dniu miasto”. Lecz wrodzone mu lenistwo przemogło. Być prefektem znaczyło
właściwie dźwigać na barkach osobę cezara i tysiące spraw publicznych. I po co mu ten trud? Zali nie
lepiej czytywać w rozkosznej bibliotece wiersze, oglądać wazy i posągi lub trzymając na łonie boskie
ciało Eunice przebierać palcami w jej złotych włosach i schylać usta do jej koralowych ust.
Więc rzekł:
— Ja radzę jechać do Achai.
— Ach — odpowiedział Nero — czekałem od ciebie czegoś więcej. Senat mnie nienawidzi. Gdy
wyjadę, któż mi zaręczy, czy nie zbuntują się przeciw mnie i nie ogłoszą kogo innego cezarem? Lud
był mi dawniej wierny, ale dziś pójdzie za nimi… Na Hades! Gdyby ten senat i ten lud miał jedną
głowę!…
— Pozwól powiedzieć sobie, o boski, że chcąc zachować Rzym, trzeba zachować choć kilku Rzymian
— rzekł z uśmiechem Petroniusz.
Lecz Nero począł narzekać:
— Co mi po Rzymie i Rzymianach! Słuchano by mnie w Achai. Tu otacza mnie tylko zdrada. Wszyscy
mnie opuszczają! I wy gotowiście mnie zdradzić! Wiem to, wiem!… Wy ani pomyślicie, co powiedzą
o was potomne wieki, gdy opuścicie takiego artystę jak ja.
Tu nagle uderzył się w czoło i zawołał:
— Prawda!… Wśród tych trosk zapominam i ja, kim jestem.
To rzekłszy zwrócił się do Petroniusza z twarzą całkiem już rozjaśnioną.
— Petroniuszu — rzekł — lud szemrze, ale gdybym wziął lutnię i wyszedł z nią na pole Marsowe,
gdybym zaśpiewał mu tę pieśń, którą śpiewałem wam w czasie pożaru, czy sądzisz, że nie
wzruszyłbym go mym śpiewem, jak niegdyś Orfeusz wzruszał dzikie zwierzęta?
Na to Tuliusz Senecjo, któremu pilno było wrócić do swoich niewolnic przywiezionych z Ancjum i
który niecierpliwił się od dawna, rzekł:
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional