lektory on-line

Quo vadis - Henryk Sienkiewicz - Strona 229

grobowych na cmentarzu. Między tymi kolumnami snuły się we dnie posępne gromady ludzi,
poszukujących to drogich rzeczy, to kości drogich osób. Nocami psy wyły na popieliskach i
zgliszczach dawnych domów.
Cała hojność i pomoc, jaką cezar okazał ludowi, nie powstrzymała złorzeczeń i wzburzenia.
Zadowolony był tylko tłum rzezimieszków, złodziei i bezdomnych nędzarzy, który mógł do woli jeść,
pić i rabować. Ale ludzie, którzy potracili najbliższe istoty i mienie, nie dali się zjednać ni otwarciem
ogrodów, ni rozdawnictwem zboża, ni obietnicą igrzysk i darów. Nieszczęście było zbyt wielkie i zbyt
niesłychane. Innych, w których tliła się jeszcze jakaś iskra miłości do miasta-ojczyzny, przywodziła
do rozpaczy wieść, że stara nazwa „Roma” ma zniknąć z powierzchni ziemi i że cezar ma zamiar
wznieść z popiołów nowe miasto pod nazwą Neropolis. Fala niechęci wzbierała i rosła z dniem
każdym i mimo pochlebstw augustianów, mimo kłamstw Tygellina Nero, wrażliwy, jak żaden z
poprzednich cezarów, na łaskę tłumów, z trwogą rozmyślał, że w głuchej walce na śmierć i życie,
jaką prowadził z patrycjuszami i senatem, może mu zbraknąć podpory. Sami augustianie nie mniej
byli zaniepokojeni, gdyż każde jutro mogło im przynieść zagładę. Tygellin zamyślał o sprowadzeniu
kilku legii z Azji Mniejszej; Watyniusz, który śmiał się nawet wówczas, gdy go policzkowano, stracił
humor. Witeliusz stracił apetyt.
Inni naradzali się między sobą, jak odwrócić niebezpieczeństwo, nikomu bowiem nie było tajnym,
że gdyby jaki wybuch zmiótł cezara, to z wyjątkiem może Petroniusza ani jeden z augustianów nie
uszedłby z życiem. Ich to przecie wpływom przypisywano szaleństwa Nerona, ich podszeptom
wszystkie zbrodnie, jakie spełnił. Nienawiść przeciw nim była niemal silniejsza niż przeciw niemu.
Poczęli więc wysilać głowy, jak by zrzucić z siebie odpowiedzialność za spalenie miasta. Ale chcąc ją
zrzucić z siebie, należało oczyścić od posądzeń i cezara, inaczej bowiem nikt by nie uwierzył, że nie
byli sprawcami klęski. Tygellin naradzał się w tym celu z Domicjuszem Afrem, a nawet z Seneką,
chociaż go nienawidził. Poppea rozumiejąc również, że zguba Nerona byłaby wyrokiem i na nią,
zasięgała zdania swych powierników i kapłanów hebrajskich, przypuszczano bowiem powszechnie,
że od lat kilku wyznawała wiarę w Jehowę. Nero wynajdował sposoby na swoją rękę, często
straszne, częściej jeszcze błazeńskie, i na przemian to wpadał w strach, to bawił się jak dziecko,
przede wszystkim jednak wyrzekał.
Pewnego razu w ocalonym z pożaru domu Tyberiusza trwała długa i bezskuteczna narada.
Petroniusz był zdania, żeby poniechawszy kłopotów jechać do Grecji, a następnie do Egiptu i Azji
Mniejszej. Podróż była przecie zamierzona od dawna, po co więc ją odkładać, gdy w Rzymie i
smutno, i niebezpiecznie.
Cezar przyjął radę z zapałem, lecz Seneka pomyślawszy chwilę rzekł:
— Pojechać łatwo, ale wrócić byłoby potem trudniej.
— Na Herakla! — odpowiedział Petroniusz. — Wrócić można by na czele legii azjatyckich.
— Tak uczynię! — zawołał Nero.
Ale Tygellinus począł się sprzeciwiać. Nie umiał sam nic wynaleźć i gdyby pomysł Petroniusza
przyszedł mu do głowy, ogłosiłby go niewątpliwie jako zbawczy, chodziło mu jednak o to, by
Petroniusz nie okazał się powtórnie jedynym człowiekiem, który w ciężkich chwilach potrafi
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional