lektory on-line

Faraon - Strona 229

najwyższego szacunku sprowadził na dół Sarę. Nieszczęśliwa wzięła z kołyski krwią
poplamione zawiniątko i bez oporu siadła do lektyki.
Cała służba poszła za nią do gmachu sądowego.
Gdy Mefres z nomarchą wracali do siebie przez ogród, naczelnik prowincji odezwał się
wzruszony:
- Źal mi tej kobiety!...
- Słusznie będzie ukarana... za kłamstwo - odparł arcykapłan.
- Wasza dostojność myślisz...
- Jestem pewny, że bogowie znajdą i osądzą prawdziwego mordercę...
Przy furcie ogrodowej zabiegł im drogę rządca pałacu Kamy wołając:
- Nie ma Fenicjanki!... Zniknęła tej nocy...
- Nowe nieszczęście... - szepnął nomarcha.
- Nie lękaj się - rzekł Mefres - pojechała za księciem...
Z tych odzywań się dostojny nomarcha poznał, że Mefres nienawidzi księcia, i - serce w
nim zamarło. Jeżeli bowiem dowiodą Ramzesowi, że zabił własnego syna, następca nigdy nie
wstąpi na tron ojcowski, a twarde jarzmo kapłańskie jeszcze mocniej zacięży nad Egiptem.
Smutek dostojnika powiększył się, gdy mu powiedziano wieczorem, że dwaj lekarze ze
świątyni Hator obejrzawszy trup dziecięcia wyrazili przekonanie, iż zabójstwo mógł
spełnić tylko mężczyzna. Ktoś - mówili - schwycił prawą ręką za obie nóżki chłopczyka i
rozbił mu głowę o ścianę. Ręka zaś Sary nie mogła objąć obu nóżek, na których wreszcie
znać było ślady dużych palców.
Po tym objaśnieniu arcykapłan Mefres, w towarzystwie arcykapłana Sema, poszedł do
więzienia do Sary i zaklinał ją na wszystkie bogi egipskie i cudzoziemskie, aby
oświadczyła, że ona nie jest winną śmierci dziecka, i ażeby opisała: jak wyglądał sprawca
zbrodni?
- Zawierzymy słowom twoim - mówił Mefres - i zaraz będziesz wolną.
Ale Sara zamiast wzruszyć się tym dowodem życzliwości, wpadła w gniew.
- Szakale - wołała - nie dość wam dwu ofiar, że jeszcze pożądacie nowych?... Ja to
zrobiłam, nieszczęsna, ja... bo któż inny byłby tak nikczemnym, ażeby zabijać dziecko?...
Małe dzieciątko, które nikomu nie szkodziło...
- A czy wiesz, uparta kobieto, co ci grozi? -zapytał święty Mefres. - Przez trzy dni
będziesz na rękach trzymała zwłoki twego dziecka, a potem pójdziesz do więzienia na
piętnaście lat.
- Tylko trzy dni? - powtórzyła. - Ależ ja na wieki nie chcę się z nim rozłączać, z moim
małym Setim... I nie do więzienia, ale do grobu pójdę za nim, a pan mój razem każe nas
pochować...
Gdy arcykapłani opuścili Sarę, odezwał się najpobożniejszy Sem:
- Zdarzyło mi się widzieć matki dzieciobójczynie i sądzić je; ale żadna nie była podobna
do tej.
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional