lektory on-line

Quo vadis - Henryk Sienkiewicz - Strona 226

ścianą ulepioną z gliny i trzcin. Drzwi były zamknięte, ale przez otwór, który zastępował okno, widać
było oświecone ogniskiem wnętrze.
Jakaś ciemna, olbrzymia postać podniosła się na spotkanie przybyłych i poczęła pytać:
— Kto jesteście?
— Słudzy Chrystusa — odrzekł Piotr. — Pokój z tobą, Ursusie.
Ursus pochylił się do nóg Apostoła, po czym poznawszy Winicjusza chwycił w kostce jego rękę i
podniósł ją do ust.
— I ty, panie? — rzekł. — Błogosławione niech będzie imię Baranka za radość, jaką sprawisz Kallinie.
To rzekłszy otworzył drzwi i weszli. Chory Linus leżał na pęku słomy z twarzą wychudłą i żółtym jak
kość słoniowa czołem. Obok ogniska siedziała Ligia trzymając w ręku pęczek małych ryb, nanizanych
na sznurek i przeznaczonych widocznie na wieczerzę.
Zajęta zdejmowaniem ryb ze sznurka i w przekonaniu, że to wchodzi Ursus, nie podniosła wcale
oczu. Lecz Winicjusz zbliżył się i wymówiwszy jej imię wyciągnął ku niej ręce. Wówczas podniosła się
szybko: błyskawica zdumienia i radości przemknęła po jej twarzy i bez słowa, jak dziecko, które po
dniach trwogi i klęski odzyskuje ojca lub matkę, rzuciła się w jego otwarte ramiona.
On zaś objął ją i czas jakiś przyciskał do piersi, również z takim uniesieniem, jakby cudownie
uratowaną. Więc następnie rozplótłszy ramiona wziął w ręce jej skronie, całował czoło, oczy, i znów
ją obejmował, powtarzał jej imię, potem schylał się do jej kolan i do dłoni, witał ją, wielbił, czcił.
Radość jego nie miała wprost granic, jak jego miłość i szczęście.
Wreszcie począł jej opowiadać, jak przyleciał z Ancjum, jak szukał jej pod murami i wśród dymów, w
domu Linusa, ile się namartwił i natrwożył, i ile wycierpiał, zanim Apostoł wskazał mu jej
schronienie.
— Lecz teraz — mówił — gdym cię odnalazł, ja cię tu nie zostawię wobec tego ognia i rozszalałych
tłumów. Ludzie tu mordują się pod murami, burzą się i łupią niewolnicy. Bóg jeden wie, jakie
jeszcze klęski mogą spaść na Rzym. Ale ja ocalę ciebie i was wszystkich. O droga moja!… Czy chcecie
jechać ze mną do Ancjum? Tam siądziemy na statek i popłyniemy do Sycylii. Ziemie moje to wasze
ziemie, domy moje to wasze domy. Słuchaj mnie! W Sycylii odnajdziesz Aulusów, wrócę cię
Pomponii i wezmę cię potem z jej rąk. Wszak ty, o carissima, nie lękasz się już mnie więcej. Chrzest
jeszcze mnie nie obmył, ale o to zapytaj Piotra, czym mu przed chwilą, idąc do ciebie, nie rzekł, że
chcę być prawdziwym wyznawcą Chrystusa, i czym go nie prosił, by mnie ochrzcił, choćby w tej
chacie fossora. Zaufaj mi i zaufajcie mi wszyscy.
Ligia słuchała z rozjaśnioną twarzą tych słów. Wszyscy tu, przedtem z powodu prześladowań ze
strony Żydów, a obecnie z powodu pożaru i zamętu wywołanego przez klęskę, żyli istotnie w ciągłej
niepewności i trwodze. Wyjazd do spokojnej Sycylii położyłby koniec wszystkim niepokojom, a
zarazem otworzył nową epokę szczęścia w ich życiu. Gdyby Winicjusz chciał przy tym zabrać tylko
samą Ligię, zapewne oparłaby się pokusie nie chcąc porzucać Piotra Apostoła i Linusa, ale Winicjusz
mówił przecie im: „Jedźcie ze mną! Ziemie moje to wasze ziemie, domy moje to wasze domy!”
Więc pochyliwszy się do jego ręki, by ją ucałować na znak posłuszeństwa, rzekła:
— Twoje ognisko moim.
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional