lektory on-line

Quo vadis - Henryk Sienkiewicz - Strona 219

rozprzężeniu urzędów nikt dotąd nie pomyślał, aby sprowadzić nowe. Dopiero po przybyciu
Tygellina poszły do Ostii odpowiednie rozkazy, ale tymczasem ludność poczęła przybierać coraz
groźniejszą postawę.
Dom przy Aqua Appia, w którym tymczasowo zamieszkał Tygellinus, otaczały tłumy kobiet krzycząc
od rana do późnej nocy: „Chleba i dachu!” Próżno pretorianie, sprowadzeni z wielkiego obozu
leżącego między Via Salaria a Nomentana, usiłowali utrzymać jaki taki ład. Tu i ówdzie stawiano im
otwarcie zbrojny opór, gdzie indziej bezbronne gromady wskazując na palące się miasto wołały:
„Mordujcie nas wobec tego ognia!” Złorzeczono cezarowi, augustianom, pretoriańskim żołnierzom i
wzburzenie rosło z każdą godziną tak, że Tygellinus, spoglądając nocą na tysiące ognisk rozłożonych
naokół miasta, mówił sobie, że to są ogniska nieprzyjacielskich obozów. Z rozkazu jego
sprowadzono prócz mąki jak największą ilość gotowych chlebów, które ściągnięto nie tylko z Ostii,
ale ze wszystkich miast i wsi okolicznych, lecz gdy pierwsze przesyłki nadeszły nocą do Emporium,
lud odbił główną bramę od strony Awentynu i rozerwał w mgnieniu oka zapasy, powodując
straszliwe zamieszanie. Przy blasku łuny walczono o bochenki, których mnóstwo wdeptano w
ziemię. Mąka z porozrywanych worków pokryła jakby śniegiem całą przestrzeń od śpichrzów aż do
łuku Drususa i Germanika i rozruch trwał dopóty, dopóki żołnierze nie obsadzili wszystkich
budynków i nie poczęli odpędzać tłumów za pomocą strzał i pocisków.
Nigdy od czasu najścia Galów pod Brennusem nie spotkała Rzymu podobna klęska. Porównywano
też z rozpaczą oba te pożary. Ale wówczas ostał się przynajmniej Kapitol. Obecnie i Kapitol otoczony
był straszliwym wieńcem ognia. Marmury nie paliły się wprawdzie płomieniem, ale nocami, gdy
wiatr na chwilę rozchylał płomienie, widać było szeregi kolumn górnej świątyni Jowisza, rozpalone i
świecące różowo na kształt żarzących się węgli. Wreszcie za czasów Brennusa Rzym posiadał
ludność karną, jednolitą, przywiązaną do miasta i ołtarzy, obecnie zaś naokół murów płonącego
grodu koczowały tłumy różnojęzyczne, złożone w większej części z niewolników i wyzwoleńców,
rozhukane, niesforne i gotowe pod naciskiem nędzy zwrócić się przeciw władzy i miastu.
Lecz sam ogrom pożaru, napełniając serca przerażeniem, obezwładniał do pewnego stopnia
tłuszczę. Za klęską ognia mogła przyjść klęska głodu i chorób, albowiem na domiar nieszczęścia
nastały straszne lipcowe upały. Powietrzem, rozpalonym od ognia i słońca, niepodobna było
oddychać. Noc nie tylko nie przynosiła ulgi, ale stawała się piekłem. W dzień odkrywał się
przerażający i złowrogi widok. W środku olbrzymie miasto na wzgórzach, zmienione w huczący
wulkan, naokół zaś, aż do Gór Albańskich, jedno nieprzejrzane koczowisko, złożone z bud,
namiotów, szałasów, wozów, taczek, noszy, kramów, ognisk, przesłonięte dymem, kurzawą,
oświecone rudymi promieniami słońca przechodzącego przez pożogę, pełne gwaru, krzyków,
gróźb, nienawiści i strachu, potworny wyraj mężczyzn, kobiet i dzieci. Wśród Kwirytów Grecy,
kudłate jasnookie ludy Północy, Afrowie i Azjaci; wśród obywateli niewolnicy, wyzwoleńcy,
gladiatorowie, kupcy, rzemieślnicy, chłopi i żołnierze, prawdziwe morze ludzkie oblewające wyspę
ognia.
Rozmaite wieści poruszały tym morzem jak wiatr prawdziwą falą. Były pomyślne i niepomyślne.
Opowiadano o niezmiernych zapasach zboża i odzieży, które miały nadejść do Emporium i być
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional