I cóż, kochana Zosiu?>>
Na to Zosia rzecze
Wznosząc głowę i patrząc w oczy mu nieśmiało:
<
Wiem, że wszyscy mówili, iż za mąż iść trzeba
Za Pana; ja siÄ™ zawsze zgadzam z wolÄ… Nieba
I z wolą starszych>>. Potem spuściwszy oczęta
Dodała: <
Kiedy umarł ksiądz Robak w ową burzę nocną,
Widziałam, że Pan jadąc żałował nas mocno,
Pan łzy miał w oczach; te łzy, powiem Panu szczerze,
Wpadły mnie aż do serca; odtąd Panu wierzę,
Źe mnie lubisz; ilekroć mówiłam pacierze
Za Pana powodzenie, zawsze przed oczami
Stał Pan z tymi dużymi, błyszczącymi łzami.
Potem Podkomorzyna do Wilna jeździła,
Wzięła mię tam na zimę, alem ja tęskniła
Do Soplicowa i do tego pokoiku,
Gdzie mnie Pan naprzód w wieczor spotkał przy stoliku,
Potem pożegnał; nie wiem, skąd pamiątka Pana,
CoÅ› niby jak rozsada w jesieni zasiana,
Przez całą zimę w moim sercu się krzewiła,
Źe, jako mówię Panu, - ustawniem tęskniła
Do tego pokoiku, i coś mi szeptało,
Źe tam znów Pana znajdę, i tak się też stało.
Mając to w głowie, często też miałam na ustach
Imię Pana - było to w Wilnie na zapustach;
Panny mówiły, że ja jestem zakochana:
Jużci, jeżeli kocham, to już chyba Pana>>.
Tadeusz, rad z takiego miłości dowodu,
Wziął ją pod rękę, ścisnął i wyszli z ogrodu
Do pokoju damskiego, do owej komnaty,
Kędy Tadeusz mieszkał przed dziesięcią laty.
Teraz bawił tam Rejent, cudnie wystrojony,
I usługiwał damie, swojej narzeczonej,
Biegając i podając sygnety, łańcuszki,
SÅ‚oiki i flaszeczki, i proszki, i muszki;
Wesoł, na pannę młodą patrzył tryumfalnie.
Panna młoda kończyła robić gotowalnię;