lektory on-line

Quo vadis - Henryk Sienkiewicz - Strona 216

— Mów — odpowiedział Winicjusz.
— Między wzgórzem Janikulskim a Watykanem, za ogrodami Agrypiny, są podziemia, z których
wybierano kamienie i piasek pod budowę cyrku Nerona. Posłuchaj mnie, panie! W ostatnich
czasach Żydzi, których, jak wiesz, mnóstwo jest na Zatybrzu, poczęli okrutnie prześladować
chrześcijan. Pamiętasz, że już za boskiego Klaudiusza takie tam były rozruchy, iż cezar zmuszony był
wygnać ich z Rzymu. Dziś, gdy wrócili i gdy dzięki opiece Augusty czują się bezpieczni, tym zuchwalej
pomiatają chrześcijanami. Ja to wiem! Jam widział. Żaden edykt przeciw chrześcijanom nie został
wydany, ale Żydzi oskarżają ich przed prefektem miasta, iż mordują dzieci, czczą osła i opowiadają
naukę nie uznaną przez senat, a sami biją ich i napadają na domy modlitwy tak zawzięcie, że
chrześcijanie kryć się przed nimi muszą.
— Co więc chcesz powiedzieć? — spytał Winicjusz.
— To, panie, że synagogi istnieją otwarcie na Zatybrzu, ale chrześcijanie, chcąc uniknąć
prześladowań, muszą się modlić w ukryciu i zbierają się w opustoszałych szopach za miastem lub w
arenariach. Ci, którzy mieszkają na Zatybrzu, wybrali sobie to właśnie, które powstało z przyczyny
budowy cyrku i różnych domów wzdłuż Tybru. Teraz, gdy ginie miasto, niechybnie wyznawcy
Chrystusa modlą się. Znajdziemy ich nieprzeliczone mnóstwo w podziemiach, dlatego radzę ci,
panie, abyśmy tam wstąpili po drodze.
— Wszakżeś mówił, że Linus udał się do Ostrianum! — zawołał niecierpliwie Winicjusz.
— A ty mi przyrzekłeś dom z winnicą pod Ameriolą — odpowiedział Chilo — więc chcę szukać
dziewicy wszędzie, gdzie mam nadzieję ją znaleźć. Po wybuchu pożaru mogli powrócić na Zatybrze…
Mogli okrążyć miasto, tak jak my okrążamy je w tej chwili. Linus ma dom, może chciał być bliżej
domu, by obaczyć, czy pożar nie ogarnie i tej dzielnicy. Jeśli wrócili, tedy przysięgam ci, panie, na
Persefonę, że znajdziemy ich na modlitwie w podziemiu, a w najgorszym razie zasięgniemy o nich
wiadomości.
— Masz słuszność, a zatem prowadź! — rzekł trybun.
Chilo bez namysłu skręcił na lewo, ku wzgórzu. Na chwilę zbocze owego wzgórza przesłoniło im
pożar tak, że jakkolwiek pobliskie wzniesienia były w świetle, oni sami znaleźli się w cieniu.
Minąwszy cyrk skręcili jeszcze na lewo i weszli w rodzaj wąwozu, w którym było zupełnie ciemno.
Ale w ciemnościach owych Winicjusz dojrzał roje migających latarek.
— Oto oni! — rzekł Chilo. — Będzie ich dziś więcej niż kiedykolwiek, bo inne domy modlitwy
spłonęły lub pełne są dymu, jak całe Zatybrze.
— Tak! Słyszę śpiewy — rzekł Winicjusz.
Jakoż z ciemnego otworu w górze dochodziły śpiewające głosy ludzkie, latarki zaś ginęły w nim
jedna za drugą. Lecz z bocznych wąwozów wysuwały się coraz nowe postacie, tak że po niejakim
czasie Winicjusz i Chilo znaleźli się wśród całej gromady ludzi.
Chilo zsunął się z muła i skinąwszy na wyrostka, który szedł obok, rzekł mu:
— Jestem kapłanem Chrystusa i biskupem. Potrzymaj nam muły, a dostaniesz moje
błogosławieństwo i odpuszczenie grzechów.
Potem nie czekając odpowiedzi, wsunął mu w rękę cugle, sam zaś przyłączył się wraz z Winicjuszem
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional