lektory on-line

Quo vadis - Henryk Sienkiewicz - Strona 212

podawała na dziesiątki tysięcy liczbę osób, które zginęły w ogniu. Jakoż zginęło mnóstwo. Byli tacy,
którzy straciwszy całe mienie lub najdroższe sercu istoty, dobrowolnie rzucali się z rozpaczy w
płomienie. Innych udusiły dymy. W środku miasta, między Kapitolem z jednej, a Kwirynałem,
Wiminalem i Eskwilinem z drugiej strony, jak również między Palatynem a wzgórzem Caelius, gdzie
były najgęściej zabudowane ulice, pożar wszczynał się w tak wielu miejscach naraz, że całe gromady
ludzi, uciekając w jedną stronę, trafiały najniespodzianiej na nową ścianę płomienia ze strony
przeciwnej i ginęły straszną śmiercią wśród ognistego zalewiska.
W przestrachu, zamęcie i obłąkaniu nie wiedziano wreszcie, gdzie uciekać. Drogi były zawalone
rzeczami, a w wielu ciasnych miejscach wprost zamknięte. Ci, którzy chronili się na rynki i place, w
miejscu gdzie później stanął amfiteatr Flawiański, koło świątyni Ziemi, koło portyku Liwii i wyżej
koło świątyń Junony i Lucyny oraz między Clivus Vibrius a starą bramą Eskwilińską, otoczeni naokół
morzem ognia, poginęli od żaru. W miejscach, do których płomień nie doszedł, poznajdowano
później setki ciał spieczonych na węgiel, choć i tu, i ówdzie nieszczęśliwi wyrywali płyty kamienne i
dla ochrony przed żarem zagrzebywali się do połowy w ziemi. Żadna prawie z rodzin
zamieszkujących środek miasta nie ocalała w zupełności, dlatego wzdłuż murów i u wszystkich
bram, i na wszystkich drogach słychać było wycia rozpaczliwe kobiet, wywołujących drogie imiona
zaginionych w tłoku lub w ogniu.
I tak, gdy jedni żebrali u bogów miłosierdzia, drudzy bluźnili im wobec tej straszliwej klęski.
Widziano starców zwróconych w stronę świątyni Jowisza Liberatora, którzy wyciągając ręce wołali:
„Jesteś wybawcą, wybaw twój ołtarz i miasto!” Rozpacz jednakże zwracała się głównie przeciw
starym rzymskim bogom, którzy w pojęciu ludności obowiązani byli czuwać troskliwiej od innych
nad grodem. Okazali się bezsilni, więc urągano im. Natomiast zdarzyło się, że gdy na Via Asinaria
ukazał się zastęp kapłanów egipskich przeprowadzający posąg Izydy, który uratowano z świątyni
leżącej w okolicy Porta Caelimontana, tłum rzucił się między orszak, przyprzągł się do wozu,
przyciągnął go aż do bramy Appijskiej i porwawszy posąg umieścił go w świątyni Marsa,
poturbowawszy zarazem kapłanów tegoż bóstwa, którzy ośmielili się stawiać opór. W innych
miejscach wzywano Serapisa, Baala lub Jehowę, którego wyznawcy, wyroiwszy się z zaułków w
okolicach Subury i z Zatybrza, napełniali wrzaskiem i wołaniem pola leżące pod murami. W krzykach
ich brzmiały jednakże tony jakby tryumfu, dlatego też gdy jedni z mieszkańców przyłączyli się do
chóru, sławiąc „Pana świata”, drudzy, oburzając się tym radosnym zgiełkiem, usiłowali go potłumić
przemocą. Gdzieniegdzie słyszano, śpiewane przez mężczyzn w sile wieku, starców, kobiety i dzieci,
pieśni dziwne i uroczyste, których znaczenia nie umiano pojąć, ale w których powtarzały się co
chwila słowa: „Oto nadchodzi sędzia w dniu gniewu i klęski.” Tak to ruchliwa i bezsenna fala ludzka
otaczała na kształt wzburzonego morza płonące miasto.
Lecz nic nie pomagała ni rozpacz, ni bluźnierstwa, ni pieśni. Klęska zdawała się być nieprzepartą,
zupełną i nieubłaganą jak Przeznaczenie. Koło amfiteatru Pompejusza zapaliły się składy konopi i
lin, których potrzebowano mnóstwa do cyrków, aren i do wszelkiego rodzaju machin używanych
przy igrzyskach, a zarazem przyległe budynki zawierające beczki smoły, którą smarowano liny. Przez
kilka godzin cała ta część miasta, za którą leżało pole Marsowe, świeciła tak jasnożółtym
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional