lektory on-line

Faraon - Strona 208

- Widziałem słonecznego boga Egiptu - odparł Tutmozis - a oto, co mi rzekł...
- Mów - wtrącił następca.
- Tak mówił pan nasz - ciągnął Tutmozis złożywszy ręce na piersiach i schyliwszy głowę. -
Tak mówi pan. Przez trzydzieści cztery lata prowadziłem ciężki wóz Egiptu i tak jestem
zmęczony, że już tęsknię do moich wielkich przodków, którzy zamieszkują kraj zachodni.
Niebawem opuszczę tę ziemię, a wówczas syn mój Ramzes zasiądzie na tronie i czynić będzie
z państwem to, co mu podyktuje mądrość...
- Tak powiedział mój świątobliwy ojciec?
- To są jego słowa wiernie powtórzone - odparł Tutmozis. Po kilka razy wyraźnie mówił mi
pan, że nie zostawia ci żadnych rozkazów na przyszłość, abyś mógł rządzić Egiptem, jak
sam zechcesz...
- O święty!... Czyliż jego niemoc jest naprawdę tak ciężką?... Dlaczego nie pozwala mi
przyjechać do siebie?... - pytał rozżalony książę.
- Musisz być tu, bo tu możesz się przydać.
- A traktat z Asyrią?... - zapytał następca.
- Jest zawarty w tym sensie, że Asyria może bez przeszkód z naszej strony prowadzić wojnę
na wschodzie i północy. Ale sprawa Fenicji została w zawieszeniu, dopóki ty nie wstąpisz
na tron...
- O błogosławiony!... o święty władco!... - wołał książę. - Od jak strasznej uchroniłeś
mnie spuścizny...
- Fenicja więc zostaje w zawieszeniu - prawił Tutmozis. - Lecz obok tego stała się
niedobra rzecz, bo jego świątobliwość, aby dać dowód Asyrii, że nie będzie jej
przeszkadzać w wojnie z ludami północnymi, rozkazał zmniejszyć naszą armię o dwadzieścia
tysięcy wojsk najemnych...
- Co powiedziałeś?... - wykrzyknął zdumiony następca.
Tutmozis chwiał głową na znak smutku.
- Prawdę mówię - rzekł i już nawet rozpuszczono cztery libijskie pułki...
- Ależ to szaleństwo!... - prawie zawył następca łamiąc ręce. - Po co my się tak
osłabiamy i gdzie pójdą ci ludzie?...
- Otóż to, że już poszli na Pustynię Libijską i albo napadną Libijczyków, co nam narobi
kłopotów, albo połączą się z nimi i razem uderzą na nasze zachodnie granice...
- Nic o tym nie słyszałem!... Co oni porobili?... i kiedy to zrobili?... Źadna wieść do
nas nie doszła... - wołał książę.
- Bo rozpuszczeni najemnicy poszli pustynią od Memfisu, a Herhor zabronił mówić o tym
komukolwiek...
- Więc nawet Mefres i Mentezufis nie wiedzą o tym?... - spytał namiestnik.
- Oni wiedzą - odparł Tutmozis.
- Oni wiedzą, a ja nic!... Książę nagle uspokoił się, ale pobladł, a na jego młodym
obliczu odmalowała się straszna nienawiść. Schwycił za obie ręce swego powiernika i mocno
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional