lektory on-line

Quo vadis - Henryk Sienkiewicz - Strona 204

rzeczywiście przy Wielkim Cyrku, w miejscu, które dotyka Palatynu i wzgórza Caelius, lecz rozszerzył
się z niepojętą szybkością, tak iż ogarnął cały środek miasta. Nigdy jeszcze od czasów Brennusa nie
spotkała miasta tak straszna klęska. „Cyrk zgorzał cały, również jak otaczające go kramy i domy —
mówił Juniusz — Awentyn i Caelius w ogniu. Płomień otoczywszy Palatyn dostał się na Karyny…”
Tu Juniusz, który na Karynach posiadał wspaniałą insulę pełną dzieł sztuki, w których się kochał,
porwał garść brudnego pyłu i posypawszy nim głowę począł przez chwilę jęczeć rozpaczliwie.
Lecz Winicjusz potrząsnął go za ramiona.
— I mój dom na Karynach — rzekł — lecz gdy wszystko ginie, niech i on ginie.
Po czym przypomniawszy sobie, że Ligia idąc za jego radą mogła się przenieść do domu Aulusów,
spytał:
— A Vicus Patricius?
— W ogniu — odpowiedział Juniusz.
— A Zatybrze?
Juniusz spojrzał na niego ze zdziwieniem.
— Mniejsza o Zatybrze — rzekł ściskając dłońmi zbolałe skronie.
— Mnie więcej chodzi o Zatybrze niż o cały Rzym — zawołał gwałtownie Winicjusz.
— To się tam dostaniesz chyba przez Via Portuensis, bo obok Awentynu żar cię udusi… Zatybrze?…
Nie wiem. Ogień nie mógł tam chyba jeszcze dojść, lecz czy już w tej chwili nie doszedł, jedni
bogowie wiedzą…
Tu Juniusz zawahał się przez chwilę, następnie rzekł zniżonym głosem:
— Wiem, że mnie nie zdradzisz, więc ci powiem, że to nie jest zwykły pożar. Cyrku nie dawano
ratować… Sam słyszałem… Gdy domy poczęły wkoło płonąć, tysiące głosów wołało: „Śmierć
ratującym!” Jacyś ludzie przebiegają miasto i ciskają w domy płonące pochodnie… Z drugiej strony
lud się burzy i woła, że miasto płonie z rozkazu. Nic więcej nie powiem. Biada miastu, biada nam
wszystkim i mnie! Co się tam dzieje, tego ludzki język nie wyrazi. Ludność ginie w ogniu lub morduje
się wzajemnie w ścisku… To koniec Rzymu!…
I znów począł powtarzać: „Biada! Biada miastu i nam!” — lecz Winicjusz wskoczył na konia i ruszył
przed siebie dalej drogą Appijską.
Lecz było to obecnie raczej przepychanie się wśród rzeki ludzi i wozów, która płynęła z miasta. —
Miasto leżało teraz przed Winicjuszem jak na dłoni, objęte potwornym pożarem… Od morza ognia i
dymu bił żar straszliwy, a wrzaski ludzkie nie mogły stłumić syczenia i huku płomieni.
Rozdział czterdziesty trzeci
W miarę jak Winicjusz zbliżał się do murów, okazywało się, że łatwiej było przyjechać do Rzymu niż
dostać się do środka miasta. Przez drogę Appijską trudno było się przecisnąć z powodu natłoku
ludzi. Domy, pola, cmentarze, ogrody i świątynie, leżące po obu jej stronach, zmienione były w
obozowiska. W świątyni Marsa, leżącej tuż koło Porta Appia, tłum odbił drzwi, aby w jej wnętrzu
znaleźć przytułek na noc. Na cmentarzach brano w posiadanie większe grobowce i toczono o nie
walki, które dochodziły do rozlewu krwi. Ustrinum ze swoim nieładem dawało zaledwie lekki
przedsmak tego, co działo się pod murami samego miasta. Ustał wszelki wzgląd na powagę prawa,
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional