Lecz Sędzia rzekł: "Mój Hrabio, spiesz się, bo już późno",
A ksiądz Robak: "Dość tego! wołał z miną groźną,
Śpiesz się Wasze!" - Tak rozkaz Sędziego i Księdza
Rozdziela czułą parę i z izby wypędza.
Tymczasem pan Tadeusz stryja obejmował
Ze łzami i Robaka w rękę pocałował;
Robak, ku piersiom chłopca przycisnąwszy skronie
I na głowie mu na krzyż położywszy dłonie,
Spójrzał ku niebu i rzekł: "Synu! z Panem Bogiem!"
I zapłakał... A już był Tadeusz za progiem.
"Jak to? zapytał Sędzia, nic mu brat nie powie?
I teraz? biedny chłopiec, jeszcze się nie dowie
O niczym! przed odjazdem?" - "Nie, rzekł Ksiądz, o niczem
(Płacząc długo z zakrytym rękami obliczem).
I po cóż by miał wiedzieć biedny, że ma ojca,
Który się skrył przed światem, jak łotr, jak zabójca?
Bóg widzi, jak pragnąłbym, ale z tej pociechy
ZrobiÄ™ Bogu ofiarÄ™ za me dawne grzechy".
"Więc, rzecze Sędzia, teraz czas myśleć o sobie,
Uważ, że człowiek w twoim wieku i chorobie
Nie zdołałby z innymi razem emigrować;
Mówiłeś, że wiesz domek, gdzie się masz przechować ;
Powiedz, gdzie? śpieszmy, czeka zaprzężona bryka,
Czy nie najlepiej w puszczę, do chaty leśnika?"
Robak kiwając głową rzekł: "Do jutra rana
Mam czas; teraz, mój bracie, poślij do plebana,
Aby tu jak najrychlej przybył z wijatykiem;
Oddal stąd wszystkich, zostań tyko sam z Klucznikiem.
Zamknij drzwi".
Sędzia spełnił Robaka rozkazy
I usiada na łóżku przy nim; a Gerwazy
Stoi, łokieć przytwierdza na głowni rapiera,
A czoło pochylone na dłoniach opiera.
Robak, nim zaczął mówić, w Klucznika oblicze
Wzrok utkwił, i milczenie chował tajemnicze.
A jako chirurg naprzód miękką rękę składa
Na ciele chorujÄ…cym, nim ostrzem raz zada:
Tak Robak wyraz bystrych oczu swych złagodził,
Długo nimi po oczach Gerwazego wodził,