— Nu, tak… — mruknął sędzia kładąc lalkę na stole. — Co pani Stawska powie?… — dodał.
— Lalkę tę kupiłam w sklepie pana Wokulskiego…
— A ile pani dała za nią?… — syknęła baronowa.
— Trzy ruble.
— Cha! cha! cha!… — zaśmiała się baronowa. — Ta lalka kosztuje piętnaście…
— Kto pani sprzedał tę lalkę? — zapytał sędzia Stawskiej.
— Pan Rzecki — odparła rumieniąc się.
— Co powie pan Rzecki?… — rzekł sędzia.
Tu właśnie była pora wypowiedzieć moją mowę. Jakoż zacząłem:
— Szanowny sędzio!… Z bolesnym zdumieniem przychodzi mi… To jest… widzę przed sobą triumfującą złość i tego… uciśnioną…
Nagle tak mi zaschło w ustach, że już nie mogłem słowa przemówić. Szczęściem, odezwał się Wokulski:
— Rzecki był tylko obecny przy kupnie, lalkę ja sprzedałem.
— Za trzy ruble? — spytała baronowa błysnąwszy oczyma jaszczurki.
— Tak, za trzy ruble. Jest to towar wybrakowany, którego się pozbywamy.
— Czy i mnie pan sprzedałby taką lalkę za trzy ruble? — indagowała baronowa.
— Nie! Pani już nic i nigdy nie sprzedadzą w moim sklepie.
— Jaki pan ma dowód, że ta lalka jest kupiona u pana? — spytał sędzia.
— Otóż to! — zawołała baronowa. — Jaki dowód?…
— Ciszej!… — zgromił ją sędzia.
— Gdzie pani swoją lalkę kupiła? — spytał baronowę Wokulski.
— U Lessera.
— Więc mamy dowód — rzekł Wokulski. — Lalki takie sprowadzałem z zagranicy w kawałkach: oddzielnie głowy, oddzielnie korpusy. Niech więc pan sędzia odpruje głowę, a wewnątrz znajdzie moją firmę.
Pani baronowa zaczęła się niepokoić.
Sędzia wziął do rąk lalkę, która tyle narobiła zgryzoty, i urzędowym scyzorykiem rozciął jej naprzód stanik, a następnie począł z wielką uwagą odpruwać głowę od tułowia. Helenka, z początku zdziwiona, przypatrywała się tej operacji, następnie zwróciła się do matki mówiąc półgłosem:
— Mamo, dlaczego ten pan rozbiera Mimi? Przecież ona będzie się wstydzić…
Nagle zrozumiawszy, o co chodzi, wybuchnęła płaczem i kryjąc twarz w suknię pani Stawskiej, zawołała:
— Ach, mamo, po co on ją kraje?… To strasznie boli!… O mamo, mamo, już nie chcę, ażeby Mimi krajali…
— Nie płacz, Heluniu. Mimi będzie zdrowa i jeszcze ładniejsza — uspakajał ją Wokulski, wzruszony nie mniej od Helenki.
Tymczasem głowa Mimi spadła na papiery. Sędzia spojrzał wewnątrz i podając maskę pani baronowej rzekł:
— Nu, niech pani przeczyta, co tam napisano?
Baronowa przycięła usta i milczała.
— To niech pan Maruszewicz przeczyta głośno, co tam jest?
— Jan Mincel i Stanisław Wokulski… — jęknął Maruszewicz.
— Zatem nie Lesser?
— Nie.
Przez cały ten czas służąca baronowej zachowywała się w sposób bardzo dwuznaczny: czerwieniła się, bladła, kryła się między ławki…
Sędzia patrzył na nią spod oka; nagle rzekł:
— Teraz panna nam powie, co to było z lalką? Tylko proszę prawdę, bo panna stanie do przysięgi…
Zagadnięta, z najwyższym przestrachem schwyciła się za głowę i przypadłszy do stołu, prędko odpowiedziała: