lektory on-line

Potop - Henryk Sienkiewicz - Strona 187

- Idźże teraz, zanieś im dobrą nowinę!
- Nowina dobra dla mnie, nie dla nich, bo oni pewnie nie przyjmą jej z wdzięcznością,
zwłaszcza że się nie spodziewali tego, co im groziło. Nie pójdę, wasza książęca mość, bo
to tak by wyglądało, jakbym się im chciał zaraz z moją instancją chwalić.
- Czyńże, jak chcesz. Ale kiedy tak, to czasu nie trać i ruszaj po chorągwie Mirskiego i
Stankiewicza, bo zaraz potem czeka cię inna ekspedycja, od której pewnie nie będziesz się
wybiegał.
- Jaka, wasza książęca mość?
- Pojedziesz zaprosić ode mnie pana Billewicza, miecznika rosieńskiego, aby razem z
krewniaczką do mnie, do Kiejdan, przyjechał i tu na czas wojny osiadł. Rozumiesz?
Kmicic zmieszał się.
- On tego uczynić nie zechce... z wielką furią Kiejdany opuścił.
- Spodziewam się, że go furia już opuściła; w każdym razie weźmiesz ludzi ze sobą i
jeżeli nie zechcą po dobrej woli tu przybyć, to ich wsadzisz w kolaskę, otoczysz
dragonami i przywieziesz. Szlachcic miękki był jak wosk; gdym z nim gadał, płonił się jak
panna i kłaniał do ziemi; ale i on zląkł się imienia szwedzkiego jak diabeł święconej
wody i odjechał. Potrzebuję go tu mieć i dla siebie, i dla ciebie. Mam nadzieję, że
jeszcze ulepię z tego wosku taką świecę, jaką zechcę, i komu zechcę, ją zapalę. Tym
lepiej będzie, jeśli się tak stanie... Ale jeśli nie, tedy będę miał zakładnika.
Billewiczowie dużo mogą na Źmudzi, bo prawie ze wszystką szlachtą spokrewnieni. Gdy
jednego, i to najstarszego, dostanę w ręce, inni dwa razy pomyślą, nim coś przeciw mnie
przedsięwezmą. A przecie to za nimi i za tą twoją dziewczyną stoi całe mrowie laudańskie,
które gdyby poszło do obozu pana wojewody witebskiego, pewnie by ich z otwartymi rękoma
przyjął... Ważna to jest rzecz, tak ważna, że się namyślam, czy nie od BiIlewiczów
poczynać.
- W chorągwi Wołodyjowskiego sami laudańscy ludzie.
- Opiekunowie twojej dziewki. Kiedy tak, pocznijże od tego, by ją tu sprowadzić. Tylko że
słuchaj: ja podejmuję się pana miecznika na nasza wiarę nawrócić, ale dziewkę to sobie
już ty sam kaptuj, jak umiesz. Gdy ; miecznika nawrócę, on ci pomoże dziewkę nawracać.
Zgodzi siÄ™, to wyprawiÄ™ wam nie mieszkajÄ…c wesele... Nie zgodzi siÄ™, bierz jÄ… i tak. Jak
będzie po harapie, to będzie po wszystkim... Z niewiastami najlepszy to sposób. Popłacze,
podesperuje, gdy ją do ołtarza powloką, ale na drugi dzień pomyśli, że nie taki diabeł
straszny, jak go malują, a trzeciego będzie rada. Jakżeście się wczoraj rozstali?
- Jakoby mi w pysk dała!
- Cóż rzekła?
- Nazwała mnie zdrajcą... Mało mnie paraliż nie trzasł.
- Takaż to zaciekła? Jak będziesz jej mężem, powiedzże jej, że niewiastom kądziel lepiej
przystoi niż sprawy publiczne, i trzymaj ją krótko.
- Wasza książęca mość jej nie zna. U niej wszystko zaraz: cnota albo niecnota, i wedle
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional