spadnie z głowy mojej, i ja mu wierzę. Jakiś głos mówi mi w duszy, że każde słowo jego musi się
spełnić, że zaś on pobłogosławił miłość naszą, więc ani cezar, ani wszystkie potęgi Hadesu, ani samo
nawet Przeznaczenie nie zdoła mi cię odebrać, o Ligio! Gdy o tym myślę, jestem szczęśliwy, jak
gdybym był Niebem, które samo jedno jest szczęśliwe i spokojne. Lecz ciebie, chrześcijankę, może
uraża to, co mówię o Niebie i Przeznaczeniu? W takim razie przebacz mi, bo grzeszę niechcący.
Chrzest jeszcze nie obmył mnie, ale serce moje jest jako czara próżna, którą Paweł z Tarsu ma
napełnić słodką nauką waszą, tym słodszą dla mnie, że jest twoją. Ty, boska, policz mi za zasługę
choć to, żem z tej czary wylał płyn, który ją napełniał poprzednio, i że nie cofam jej, ale ją wyciągam
jak człowiek spragniony, który stanął u czystego zdroju. Niech znajdę łaskę w twych oczach. W
Ancjum dni i noce będą mi schodziły na słuchaniu Pawła, który wśród moich ludzi w pierwszym już
dniu podróży pozyskał wpływ taki, że otaczają go bez ustanku, widząc w nim nie tylko teumaturga,
ale nadprzyrodzoną niemal istotę. Wczoraj widziałem radość na jego twarzy, a gdym go spytał, co
czyni, odrzekł mi: „Sieję”. Petroniusz wie, iż on znajduje się między mymi ludźmi, i pragnie go
widzieć, jak również Seneka, który słyszał o nim od Gallona. Ale już gwiazdy bledną, o Ligio, a
poranny „Lucyfer” świeci coraz mocniej. Wkrótce jutrzenka zaróżowi morze — i śpi wszystko
naokół, tylko ja myślę o tobie i kocham cię. Bądź pozdrowiona wraz z zorzą ranną, sponsa mea!”
Rozdział trzydziesty ósmy
Winicjusz do Ligii:
„Czyś ty, droga, była kiedy z Aulusami w Ancjum? Jeśli nie, będę szczęśliwy, gdy ci je z czasem
pokażę. Już od Laurentum ciągną się na pobrzeżu wille jedna za drugą, a samo Ancjum to
nieskończony szereg pałaców i portyków, których kolumny przeglądają się czasu pogody w wodzie.
Mam i ja tu siedzibę tuż nad wodą, z oliwnikiem i lasem cyprysów za willą, i gdy pomyślę, że ta
siedziba stanie się kiedyś twoją, bielsze wydają mi się jej marmury, cienistsze ogrody i lazurowsze
morze. O Ligio, jak dobrze jest żyć i kochać! Stary Menikles, który zarządza tu willą, posadził na
łąkach pod mirtami całe kępy irysów i na ich widok przyszedł mi na myśl dom Aulusów, wasze
impluvium i wasz ogród, w którym siadywałem przy tobie. I tobie te irysy będą przypominały dom
rodzinny, dlatego jestem pewien, że polubisz Ancjum i tę willę. Zaraz po przybyciu długo
rozmawialiśmy z Pawłem przy prandium. Mówiliśmy o tobie, a potem on począł nauczać, ja zaś
słuchałem długo i to ci powiem tylko, że gdybym nawet tak umiał pisać jak Petroniusz, jeszcze bym
nie potrafił wypowiedzieć ci wszystkiego, co przeszło mi przez myśl i duszę. Jam się nie spodziewał,
że może być na świecie jeszcze takie szczęście, piękność i spokój, o których ludzie dotąd nie wiedzą.
Lecz to wszystko chowam na rozmowę z tobą, gdy z pierwszą wolną chwilą przybędę do Rzymu.
Powiedz mi, jak ziemia może pomieścić razem takich ludzi, jak Piotr Apostoł, jak Paweł z Tarsu i
cezar? Pytam dlatego, żem wieczór po nauce Pawła spędził u Nerona, i czy wiesz, com tam usłyszał?
Oto naprzód on sam czytał swój poemat o zburzeniu Troi i począł narzekać, że nigdy nie widział
płonącego miasta. Zazdrościł Priamowi i zwał go szczęśliwym człowiekiem dlatego właśnie, iż mógł
oglądać pożogę i zgubę ojczystego grodu. Na to Tygellinus rzekł: „Powiedz słowo, boski, a wezmę
pochodnię i nim noc upłynie, ujrzysz płonące Ancjum”. Lecz cezar nazwał go głupcem. „Gdzież —
mówił — przyjeżdżałbym oddychać morskim powietrzem i ochraniać ten głos, którym obdarzyli