lektory on-line

Quo vadis - Henryk Sienkiewicz - Strona 164

Hades! Jeśli ci życie zbrzydło, to lepiej sobie zaraz żyły otwórz lub rzuć się na miecz, bo gdy obrazisz
Poppeę, może cię spotkać śmierć mniej lekka. Niegdyś przyjemniej było z tobą mówić! O co
właściwie ci chodzi? Czy cię ubędzie? Czy ci to przeszkodzi kochać twoją Ligię? Pamiętaj przy tym, że
Poppea widziała ją na Palatynie i że nietrudno jej się będzie domyśleć, dla kogo odrzucasz tak
wysokie łaski. A wówczas wydobędzie ją choćby spod ziemi. Zgubisz nie tylko siebie, ale i Ligię,
rozumiesz?
Winicjusz słuchał, jakby myśląc o czym innym, i wreszcie rzekł:
— Ja muszę ją widzieć.
— Kogo? Ligię?
— Ligię.
— Wiesz, gdzie ona jest?
— Nie.
— Więc zaczniesz znów szukać jej po starych cmentarzach i na Zatybrzu?
— Nie wiem, ale muszę ją widzieć.
— Dobrze. Jakkolwiek jest chrześcijanką, może się okaże, iż jest rozsądniejsza od ciebie, a okaże się
to z pewnością, jeśli nie chce twojej zguby.
Winicjusz ruszył ramionami.
— Wyratowała mnie z rąk Ursusa.
— W takim razie śpiesz się, bo Miedzianobrody nie będzie zwlekał z wyjazdem. Wyroki śmierci
może wydawać i z Ancjum.
Lecz Winicjusz nie słuchał. Zajmowała go tylko jedna myśl: zobaczenia się z Ligią, więc począł
rozmyślać nad sposobami.
Tymczasem zdarzyła się okoliczność, która mogła usunąć wszystkie trudności. Oto nazajutrz
przyszedł niespodzianie do niego Chilo.
Przyszedł nędzny i obdarty, z oznakami głodu w twarzy i w podartym łachmanie, służba jednak,
która miała dawniej rozkaz puszczania go o każdej porze dnia i nocy, nie śmiała go wstrzymywać, tak
że wszedł prosto do atrium, i stanąwszy przed Winicjuszem, rzekł:
— Niech ci bogowie dadzą nieśmiertelność i podzielą się z tobą władzą nad światem.
Winicjusz w pierwszej chwili miał ochotę kazać wyrzucić go za drzwi. Lecz przyszła mu myśl, że może
Grek wie coś o Ligii, i ciekawość przemogła obrzydzenie.
— To ty? — spytał. — Co się z tobą dzieje?
— Źle, synu Jowisza — odpowiedział Chilon. — Prawdziwa cnota to towar, o który nikt dziś nie
zapyta, i prawdziwy mędrzec musi być rad i z tego, jeśli raz na pięć dni ma za co kupić baranią głowę
u rzeźnika, którą ogryza na poddaszu, popijając łzami. Ach, panie! Wszystko, coś mi dał, wydałem
na księgi u Atraktusa, a potem okradziono mnie, zniszczono; niewolnica, która miała spisywać moją
naukę, uciekła zabrawszy resztę tego, czym twoja wspaniałomyślność mnie obdarzyła. Nędzarz
jestem, alem pomyślał sobie: do kogóż mam się udać, jeśli nie do ciebie, Serapisie, którego kocham,
ubóstwiam i za którego narażałem życie moje!
— Po coś przyszedł i co przynosisz?
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional