lektory on-line

Potop - Henryk Sienkiewicz - Strona 151

ale przeciwnie, podniecały odwagę i ochotę do boju. Działo się to dlatego, że jasne już
były dla wszystkich przyczyny tego szwedzkiego powodzenia. Oto dotychczas nie zetknęli
się jeszcze ani razu z wojskiem ani z wodzem prawdziwym. Radziwiłł był pierwszym
wojownikiem z rzemiosła, z którym mieli się zmierzyć, a który tymczasem wzbudzał
absolutną ufność w swe zdolności wojenne w zebranej szlachcie, zwłaszcza że i pułkownicy
jego zaręczali, iż pobiją Szwedów w otwartym polu.
- Nie może być inaczej! - mówił pan Michał Stankiewicz, stary i doświadczony żołnierz. -
Pamiętam wojny dawniejsze i wiem, że bronili się zawsze w zamkach, w warownych obozach,
zza szańczyków; nigdy nie śmieli stawić się nam w otwartym polu, bo się jazdy okrutnie
bali, a gdzie dufając w siłę wystąpili, tam słuszne otrzymali ćwiczenie. Nie wiktoria to
dała w ich ręce Wielkopolskę, ale zdrada i pospolitego ruszenia niedołęstwo.
- Tak jest! - rzecze pan Zagłoba. - Mdły to naród, bo ziemia tam okrutnie nieurodzajna i
chleba nie mają, bo jeno szyszki sosnowe mielą, z takiej to mąki podpłomyki czyniąc,
które żywicą śmierdzą. Inni nad morzem chodzą i co tylko fala wyrzuci, to żrą, jeszcze
się z sobą o owe specjały bijąc. Hołota tam okrutna, dlatego nie masz narodu na cudze
łapczywszego, bo nawet Tatarzy końskiego mięsa ad libitum mają, a oni czasem po roku
mięsa nie widują i ciągle głodem przymierają, chyba że połów ryb zdarzy się obfity.
Tu Zagłoba zwrócił się do pana Stankiewicza:
- A waszmość to kiedy ze Szwedami się zapoznał?
- Pod księciem Krzysztofem, ojcem teraźniejszego pana hetmana.
- A ja pod panem Koniecpolskim, ojcem dzisiejszego chorążego. Srodześmy kilkakroć Gustawa
Adolfa w Prusach porazili i jeńców niemałośmy nabrali; tamem ich na wylot przeznał i
wszelkie ich sposoby. Nacudowali się nad nimi nasi chłopcy niemało, bo trzeba waszmościom
wiedzieć, że Szwedzi, jako to naród ustawicznie w wodzie brodzący i z morza największe
ciągnący intraty, nurkowie są exquisitissimi. Tośmy się im popisywać kazali - i co
waszmościowie na to powiecie: rzucisz szelmę w jedną przerębel, to on ci drugą wypłynie i
jeszcze śledzia żywego w pysku trzyma...
- Na Boga, co waszmość mówisz?!
- Niech tu trupem padnę, jeślim tego mało sto razy na własne oczy nie widział i innych
dziwnych ich obyczajów. Pamiętam i to, że tak się na pruskim chlebie spaśli, iż potem
wracać nie chcieli. Słusznie jegomość pan Stankiewicz mówi, że nietędzy z nich żołnierze.
Piechotę mają jaką taką, ale jazdę, Boże się pożal, bo koni w ich ojczyźnie nie masz i z
młodu nie mogą do jazdy nawyknąć.
- Podobnoć najpierw nie na nich pójdziemy- mówił pan Szczyt-jeno za Wilno pomścić?
- Tak jest. Sam to księciu radziłem, gdy się pytał, co w tej materii myślęodparł Zagłoba.
- Ale skończywszy z jednymi, pójdziemy wnet na drugich.
Muszą się tam posełkowie pocić.
- Politycznie ich przyjmują - rzekł pan Załęski - ale nic, chudziątka, nie wskórają, a
najlepszy dowód - rozkazy wojsku dane.
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional