lektory on-line

Quo vadis - Henryk Sienkiewicz - Strona 143

mówić, Germanowie zaś, jakkolwiek rośli, mają muskuły pokryte tłuszczem i więcej ogromu niż siły.
Dowiedz się od Liga, czy stanowi wyjątek, czy też w jego kraju znajduje się więcej ludzi do niego
podobnych. Nuż tobie lub mnie wypadnie kiedy z urzędu wyprawiać igrzyska, dobrze by było
wiedzieć, gdzie szukać ciał najlepszych.
Ale chwała bogom wschodnim i zachodnim, żeś wyszedł z duszą z rąk podobnych. Ocalałeś
zapewne dlatego, żeś patrycjuszem i synem konsularnego męża, ale wszystko, co cię spotkało,
zdumiewa mnie w najwyższym stopniu: i ten cmentarz, na którym znalazłeś się wśród chrześcijan, i
oni sami, i ich postępowanie z tobą, i następnie ucieczka Ligii, wreszcie ten jakiś smutek i niepokój,
który wieje z twego krótkiego listu. Objaśnij mnie, albowiem wielu rzeczy nie rozumiem, a jeśli
chcesz prawdy, powiem otwarcie, że nie rozumiem: ani chrześcijan, ani ciebie, ani Ligii. I nie dziw
się, że ja, którego poza moją własną osobą mało rzeczy obchodzi na świecie, dopytuję się o to
wszystko tak skwapliwie. Jam przyczynił się do tego wszystkiego, co zaszło, więc jest to poniekąd
moja sprawa. Pisz śpiesznie, albowiem nie umiem dokładnie przewidzieć, kiedy się zobaczymy. W
głowie Miedzianobrodego zamiary zmieniają się jak wiatry wiosenne. Obecnie, siedząc w
Benewencie, ma chęć jechać wprost do Grecji i nie wracać do Rzymu. Tygellinus jednak radzi mu, by
wrócił choć na czas pewien, albowiem lud, zbyt stęskniony do jego osoby (czytaj: do igrzysk i
chleba), może się wzburzyć. Otóż nie wiem, jak będzie. Jeśli Achaja przeważy, to może zachce nam
się Egiptu. Nalegałbym najmocniej, byś tu przyjechał, gdyż uważam, że w tym stanie duszy podróż i
nasze rozrywki byłyby lekarstwem, ale mógłbyś nas nie zastać. Pomyśl jednak, czy w takim razie nie
wolałbyś wypocząć w twoich ziemiach w Sycylii niż siedzieć w Rzymie. Pisz mi obszernie o sobie — i
żegnaj. Życzeń żadnych, prócz zdrowia, tym razem nie załączam, bo, na Polluksa, nie wiem, czego ci
życzyć”.
Winicjusz odebrawszy ów list nie czuł początkowo żadnej chęci do odpowiadania. Miał jakieś
poczucie, że odpowiadać nie warto, że to na nic nikomu nie posłuży, nic nie wyjaśni i niczego nie
rozwiąże. Ogarnęło go zniechęcenie i poczucie marności życia. Zdawało mu się przy tym, że
Petroniusz w żadnym razie go nie zrozumie i że zaszło coś takiego, co ich wzajem od siebie oddaliło.
Nie mógł przyjść do ładu nawet i sam ze sobą. Wróciwszy z Zatybrza do swej rozkosznej insuli na
Karynach, był jeszcze osłabiony, wyczerpany i przez pierwsze dni doznawał pewnego zadowolenia z
wypoczynku, wygód i dostatku, jaki go otaczał. Lecz zadowolenie to trwało krótko. Wkrótce uczuł,
że żyje w próżni, że to wszystko, co stanowiło dla niego dotychczas interes życia, albo zupełnie dla
niego nie istnieje, albo zmniejszyło się do zaledwie dostrzegalnych rozmiarów. Miał takie uczucie,
jakoby podcięto w jego duszy te struny, które dotychczas łączyły go z życiem, a nie nawiązano
żadnych nowych. Na myśl, że mógłby pojechać do Benewentu, a następnie do Achai, i zanurzyć się
w życiu rozkoszy i szalonych wybryków, doznał uczucia czczości. „Po co? Co mi z tego przyjdzie?”
Oto były pierwsze pytania, które przesunęły mu się przez głowę. Również po raz pierwszy w życiu
pomyślał, że gdyby pojechał, to rozmowa Petroniusza, jego dowcip, byskotliwość, jego wykwintne
określanie myśli i dobieranie trafnych słów dla każdej idei mogłyby go obecnie nużyć.
Z drugiej strony jednak poczęła go nużyć także i samotność. Wszyscy jego znajomi bawili z cezarem
w Benewencie, musiał więc siedzieć w domu sam, z głową pełną myśli i sercem pełnym poczuć, z
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional