których, chcąc ją posiąść, musi szukać jakichś nowych dróg, o których nie miał jeszcze czasu myśleć.
Rozumiał również, że cokolwiek by powiedział tym ludziom — choćby im zaprzysiągł, że wróci Ligię
Pomponii Grecynie, to mają prawo mu nie uwierzyć i nie uwierzą. Przecie mógł to uczynić już
dawniej; przecie mógł, zamiast prześladować Ligię, udać się do Pomponii — i przysiąc jej, że się
pościgu wyrzeka, a w takim razie sama Pomponia byłaby odszukała i zabrała na powrót dziewczynę.
— Nie! Czuł, że żadne tego rodzaju przyrzeczenia nie zdołają ich wstrzymać i żadna uroczysta
przysięga nie zostanie przyjęta, tym bardziej że nie będąc chrześcijaninem mógłby im chyba
przysiąc na bogów nieśmiertelnych, w których sam nie bardzo wierzył, a których oni uważali za złe
duchy.
Pragnął jednak rozpaczliwie przejednać i Ligię, i tych jej opiekunów — jakimkolwiek sposobem, na
to zaś potrzebował czasu. Chodziło mu także o to, by choć kilka dni patrzeć na nią. Jak tonącemu
każdy odłam deski lub wiosła wydaje się zbawieniem, tak i jemu wydawało się, iż przez te kilka dni
zdoła może powiedzieć coś takiego, co go do niej zbliży, że może coś obmyśli, że może coś zajdzie
pomyślnego.
Więc zebrawszy myśli rzekł:
— Posłuchajcie mnie, chrześcijanie. Wczoraj byłem wraz z wami na Ostrianum i słuchałem waszej
nauki, ale choćbym jej nie znał, wasze uczynki przekonałyby mnie, iż jesteście ludzie uczciwi i
dobrzy. Powiedzcie owej wdowie, która zamieszkuje ten dom, aby została w nim, wy zostańcie
także i mnie pozwólcie zostać. Niech ten człowiek (tu zwrócił wzrok na Glauka), który jest lekarzem
lub przynajmniej zna się na opatrywaniu ran, powie, czy można mnie dziś przenosić. Jestem chory i
mam złamane ramię, które musi choć kilka dni zostać nieruchome — i dlatego oświadczam wam, iż
nie ruszÄ™ siÄ™ stÄ…d, chyba mnie przemocÄ… wyniesiecie.
Tu przerwał, bo w rozbitej jego piersi zbrakło oddechu, Kryspus zaś rzekł:
— Nikt, panie, nie użyje przeciw tobie przemocy, my tylko uniesiemy stąd nasze głowy.
Na to nieprzywykły do oporu młody człowiek zmarszczył brwi i rzekł:
— Pozwól mi odetchnąć.
Po chwili zaś począł znów mówić:
— O Krotona, którego zdusił Ursus, nikt nie zapyta, miał dziś jechać do Benewentu, dokąd wezwał
go Watyniusz, wszyscy więc będą myśleli, że wyjechał. Gdyśmy weszli z Krotonem do tego domu,
nie widział nas nikt prócz jednego Greka, który był z nami w Ostrianum. Powiem wam, gdzie
mieszka, sprowadźcie mi go — ja zaś nakażę mu milczenie, albowiem jest to człowiek przeze mnie
płatny. Do domu mego napiszę list, żem wyjechał także do Benewentu. Gdyby Grek już dał znać
prefektowi, oświadczę mu, żem Krotona sam zabił i że on to złamał mi rękę. Tak uczynię, na cienie
ojca i matki mojej! — a więc możecie tu pozostać bezpiecznie, gdyż włos nie spadnie z żadnej
głowy. Sprowadźcie mi prędko Greka, który zwie się Chilo Chilonides!
— Więc Glaukus zostanie przy tobie, panie — rzekł Kryspus — i wraz z wdową będzie miał pieczę
nad tobÄ….
Winicjusz zmarszczył brwi jeszcze silniej.
— Uważ, stary człowieku, co powiem — rzekł. — Winienem ci wdzięczność i wydajesz się dobrym i