lektory on-line

Quo vadis - Henryk Sienkiewicz - Strona 118

Ponieważ zaś pragnąłby ją odziać w najdroższe złotogłowy i we wszystkie klejnoty świata, więc
zdjęło go zdumienie, trwoga, litość — i żal tak wielki, że byłby jej do nóg padł, gdyby mógł się
poruszyć.
— Ligio — rzekł — nie pozwoliłaś mnie zabić.
A ona odpowiedziała ze słodyczą:
— Niech Bóg wróci ci zdrowie.
Dla Winicjusza, który miał poczucie i tych krzywd, które jej dawniej wyrządził, i tej, którą chciał
wyrządzić świeżo, był w słowach Ligii prawdziwy balsam. Zapomniał w tej chwili, że przez jej usta
może mówić chrześcijańska nauka, a czuł tylko, że mówi umiłowana kobieta i że w odpowiedzi jej
jest jakaś osobista tkliwość i wprost nadludzka dobroć, która wstrząsa nim do głębi duszy. Jak
poprzednio z bólu, tak teraz osłabł ze wzruszenia. Ogarnęła go jakaś niemoc, zarazem ogromna i
słodka. Doznał takiego wrażenia, jakby się zapadał gdzieś w otchłań, ale czuł przy tym, że mu jest
dobrze — i że jest szczęśliwy. Myślał też w tej chwili osłabienia, że stoi nad nim bóstwo.
Tymczasem Glaukus skończył obmywać ranę w jego głowie i przyłożył do niej maść gojącą. Ursus
zabrał miednik z rąk Ligii, ona zaś, wziąwszy przygotowaną na stole czarę z wodą pomieszaną z
winem, przyłożyła ją do ust rannego. Winicjusz wypił chciwie, po czym doznał ogromnej ulgi. Po
dokonanym opatrunku ból prawie minął. Rany i stłuczenia poczęły tężeć. Wróciła mu zupełna
przytomność.
— Daj mi pić jeszcze — rzekł.
Ligia odeszła z próżną czarą do drugiej izby, natomiast Kryspus, po krótkich słowach zamienionych z
Glaukiem, zbliżył się do łóżka i rzekł:
— Winicjuszu, Bóg nie pozwolił ci popełnić złego uczynku, ale zachował cię przy życiu, byś opamiętał
się w duszy. Ten, wobec którego człowiek jest tylko prochem — podał cię bezbronnego w ręce
nasze, lecz Chrystus, w którego wierzymy, kazał nam miłować nawet nieprzyjaciół. Więc
opatrzyliśmy twoje rany i jako rzekła Ligia, będziemy modlić się, aby Bóg wrócił ci zdrowie, ale dłużej
nad tobą czuwać nie możemy. Zostań więc w spokoju i pomyśl, czyli godziłoby ci się prześladować
dłużej Ligię, którą pozbawiłeś opiekunów, dachu — i nas, którzyśmy ci dobrym za złe wypłacili?
— Chcecie mnie opuścić? — spytał Winicjusz.
— Chcemy opuścić ten dom, w którym może nas dosięgnąć prześladowanie prefekta miasta.
Towarzysz twój został zabity, ty zaś, który jesteś możnym między swymi, leżysz ranny. Nie z naszej
to winy się stało, ale na nas musiałby spaść gniew prawa…
— Prześladowania się nie bójcie — rzekł Winicjusz. — Ja was osłonię.
Kryspus nie chciał mu odpowiedzieć, że chodzi im nie tylko o prefekta i policję, ale że nie mając
zaufania i do niego także, chcą zabezpieczyć Ligię przed dalszym jego pościgiem.
— Panie — rzekł — prawa twoja ręka jest zdrowa — więc oto tabliczki i styl: napisz do sług, aby
przyszli do ciebie dziś wieczór z lektyką i odnieśli cię do twego domu, w którym ci będzie wygodniej
niż wśród naszego ubóstwa. My tu mieszkamy u biednej wdowy, która wkrótce nadejdzie z synem
swoim — i owo pacholę odniesie twój list, my zaś musimy wszyscy szukać innego schronienia.
Winicjusz pobladł, pojął bowiem, że chcą go rozłączyć z Ligią i że gdy straci ją ponownie, to może
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional