Więc spolia opima weźmiesz, Mości Hrabia.
Niech ten Å‚up twÄ… strzeleckÄ… komnatÄ™ ozdabia,
Niechaj pamiątką będzie dzisiejszej zabawy,
Godłem szczęścia łowczego, bodźcem przyszłej sławy".
Umilknął wesół, myśląc, że Hrabię ucieszył;
Nie wiedział, jak boleśnie serce jego przeszył.
Bo Hrabia na strzeleckiej komnaty wspomnienie
Mimowolnie wzrok podniósł; a te łby jelenie,
Te gałęziste rogi, jakby las wawrzynów
Zasiany ręką ojców na wieńce dla synów,
Te rzędami portretów zdobione filary,
Ten w sklepieniu błyszczący herb Półkozic stary,
Ozwały się doń zewsząd głosami przeszłości;
Zbudził się z marzeń, wspomniał, gdzie, u kogo gości:
Dziedzic Horeszków gościem śród swych własnych progów,
Biesiadnikiem Sopliców, swych odwiecznych wrogów!
A przy tym zawiść, którą czuł do Tadeusza,
Tym mocniej HrabiÄ™ przeciw Soplicom porusza.
Rzekł więc z gorzkim uśmiechem: "Mój domek zbyt mały,
Nie ma godnego miejsca na dar tak wspaniały;
Niech lepiej niedźwiedź czeka pośród tych rogaczy,
Aż mi go Sędzia razem z zamkiem oddać raczy".
Podkomorzy zgadujÄ…c, na co siÄ™ zanosi,
Zadzwonił w tabakierę złotą, o głos prosi.
"Godzieneś pochwał, rzecze, Hrabio, mój sąsiedzie,
Źe dbasz o interesa nawet przy obiedzie;
Nie tak jak modni wieku twojego panicze,
Źyjący bez rachunku. Ja tuszę i życzę
Zgodą zakończyć moje sądy podkomorskie;
Dotąd jedyna trudność jest o fundum dworskie.
Mam już projekt zamiany, fundum wynagrodzić
Ziemią, w sposób następny..." - Tu zaczął wywodzić
Porządnie (jak zwykł zawsze) plan przyszłej zamiany;
Już był w połowie rzeczy, gdy ruch niespodziany
Wszczął się na końcu stoła: jedni coś postrzegli,
WskazujÄ… palcem, drudzy oczyma tam biegli,
Aż wreszcie wszystkie głowy, jak kłosy schylone
Wstecznym wiatrem, w przeciwną zwróciły się stronę,
W kÄ…t.