lektory on-line

Quo vadis - Henryk Sienkiewicz - Strona 105

z tego zdać sprawy, gdyż było to nie tyle wyraźne zrozumienie, ile raczej mętne poczucie jakowejś
niepowetowanej straty i jakowegoś nieszczęścia. Wstał w nim niepokój, który wnet zmienił się w
burzę gniewu przeciw chrześcijanom w ogóle, a przeciw starcowi w szczególności. Ów rybak,
którego na pierwszy rzut oka poczytał za prostaka, przejmował go teraz niemal bojaźnią i zdawał
mu się być jakimś tajemniczym Fatum, rozstrzygającym nieubłaganie, a zarazem tragicznie jego
losy.
Fossor przyłożył znów nieznacznie kilka pochodni na ogień, wiatr przestał szumieć w piniach,
płomień wznosił się równo, wysmukłym ostrzem, ku skrzącym się na wypogodzonym niebie
gwiazdom, starzec zaś wspomniawszy o śmierci Chrystusa począł już tylko o Nim mówić. Wszyscy
zatrzymali dech w piersiach i cisza zrobiła się jeszcze większa niż poprzednio, taka, że słyszeć można
było niemal bicie serc. Ten człowiek widział! I opowiadał jako ten, któremu każda chwila wyryła się
tak w pamięci, że gdy przymknie oczy, to jeszcze widzi. Mówił więc, jak wróciwszy od Krzyża,
przesiedzieli z Janem dwa dni i dwie noce w wieczorniku, nie śpiąc, nie jedząc, w znękaniu, żalu,
trwodze, w zwątpieniu, głowy trzymając w rękach i rozmyślając, że On umarł. Oj, ach! Jak było
ciężko! jak ciężko! Już wstał dzień trzeci i świt pobielił mury, a oni obaj z Janem siedzieli tak pod
ścianą bez rady i nadziei. Co ich sen zmorzył (bo i noc przed męką spędzili bezsennie), to budzili się i
poczynali biadać na nowo. Aż ledwo weszło słońce, wpadła Maria z Magdali, bez tchu, z
rozwiązanym włosem i z krzykiem: „Wzięli Pana!” Oni zaś posłyszawszy zerwali się i poczęli biec na
miejsce. Lecz Jan, człek młodszy, przybieżał pierwszy, obaczył grób pusty i nie śmiał wejść. Dopiero
gdy było ich troje u wejścia, on, który im to mówi, wszedł, ujrzał na kamieniu giezło i zawijacze, ale
ciała nie znalazł.
Więc spadł na nich strach, bo myśleli, że porwali Chrystusa kapłani, i obaj wrócili do domu w
większym jeszcze udręczeniu. Potem nadeszli inni uczniowie i podnosili lament, to wszyscy razem,
by ich usłyszał łacniej Pan Zastępów, to kolejno. Zamarł w nich duch, bo się spodziewali, że mistrz
miał odkupić Izraela, a oto był trzeci dzień, jak umarł, więc nie rozumieli, dlaczego Ojciec opuścił
Syna, i woleliby nie oglądać dnia i pomrzeć, tak ciężkie było to brzemię.
Wspomnienie tych strasznych chwil jeszcze teraz wycisnęło dwie łzy z oczu starca, które widać było
dobrze przy blasku ognia, ściekające po siwej brodzie. Stara, obnażona z włosów głowa poczęła mu
się trząść i głos zamarł mu w piersi. Winicjusz rzekł w duchu: „Ten człowiek mówi prawdę i płacze
nad nią!” — a słuchaczów o prostych sercach żal chwycił także za gardła. Słyszeli już nieraz o męce
Chrystusa i wiadomo im było, że radość nastąpi po smutku, ale że to opowiadał Apostoł, który
widział, więc pod wrażeniem załamywali ręce łkając lub bili się po piersiach.
Lecz z wolna uspokoili się, bo chęć dalszego słuchania przemogła. Starzec przymknął oczy, jakby
chcąc widzieć lepiej w duszy rzeczy odległe, i mówił dalej:
„Gdy tak czynili lament, wpadła znów Maria z Magdali wołając, że widziała Pana. Nie mogąc Go dla
wielkiego blasku rozeznać, myślała, że ogrodnik, ale On rzekł: „Mario!” Wówczas krzyknęła:
„Rabboni!”, i padła mu do nóg. On zaś kazał jej iść do uczniów, a potem znikł. Ale oni, uczniowie, nie
wierzyli jej, a gdy płakała od radości, jedni przyganiali jej, inni myśleli, że żal pomieszał jej zmysły,
bo mówiła także, że w grobie widziała aniołów, oni zasię przybieżawszy raz wtóry, widzieli grób
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional